21-04-2011, 13:17
Wyczytałam ostatnio, że jedną z przyczyn tycia (nikt tego nie lubi) jest ponoć... udany związek partnerski! Tak, tak. Okazuje się, że wspólne dogadzania sobie, wspólne kolacyjki, torciki i inne smakołyki, którymi trafia się "przez żołądek do serca" jest jednym z ważnych powodów przybierania na wadze.
Jeśli wspólnym zainteresowaniem udanej pary jest ruch na świeżym powietrzu, bądź inna aktywność fizyczna, to problemu raczej nie ma, ale pojawia się, kiedy "oba misiaczki" są rozkochane we wspólnym oglądaniu telewizji, lub filmów na DVD. A do tego - jakżeby inaczej - jakieś ulubione smakołyki...
I tyłek rośnie!
Myśleliście o tym, że miłość może być "tucząca"?
Jeśli wspólnym zainteresowaniem udanej pary jest ruch na świeżym powietrzu, bądź inna aktywność fizyczna, to problemu raczej nie ma, ale pojawia się, kiedy "oba misiaczki" są rozkochane we wspólnym oglądaniu telewizji, lub filmów na DVD. A do tego - jakżeby inaczej - jakieś ulubione smakołyki...
I tyłek rośnie!
Myśleliście o tym, że miłość może być "tucząca"?